piątek, 15 marca 2013

Rozdział 4: Turniej


Aki pobiegł do pokoju, i opowiedział Hitomi o wszystkim, co powiedziała mu Yukinari. Zdziwiona popatrzyła na Akiego. Nie spodziewałaby się, że zrobiła to dla jej dobra. Poszła znów do kuchni, aby przeprosić panią... swoją mamę za zachowanie.
- Nic nie szkodzi, pewnie też tak bym zareagowała – odpowiedziała z uśmiechem.
Odwzajemniła uśmiech i po chwili milczenia spytała:
- A... gdzie się podziały moje naleśniki?
- Mogę zrobić nowe – powiedziała nadal uśmiechając się od ucha do ucha. 
Podeszła  do patelni, a Hitomi zapytała:
- Czemu tu jesteś?
- Nie rozumiem pytania...
- Oddałaś mnie do pana Kumasaki, bo gdybym mieszkała w plemieniu zaciągnęliby mnie do turnieju, ale teraz jesteś tutaj, więc czemu nie mogłam mieszkać z tobą?
- Bo ja... zrozumiałam, że popełniłam wielki błąd. Próbowałam cię znaleźć, jednak nie było to proste. Dowiedziałam się, że pan Kumasaki zmarł, więc nie było cię w jego domu. Musiałam cię szukać po całej Magnolii, i wreszcie udało mi się – zdjęła chustkę z głowy. Pod nią ukrywały się takie same uszy jak uszy Hitomi. 
- Ale zaraz... czemu ukrywałaś uszy? 
- Musiałam. Uciekłam z plemienia. Teraz mnie szukają. Twojego tatę znaleźli, i zabili – powiedziała smutno. – Teraz gdyby nas zobaczyli, mnie by spotkał taki los, jak twojego tatę, ty zaś musiałabyś wziąć udział w turnieju w kajdankach.
- A o co chodzi z tym turniejem? – Hitomi była ciekawa wszystkiego, co dotyczyło plemienia.
- Gdy dziecko się urodzi zapisywane jest w pewnej księdze. Gdy ukończy trzynaście lat musi stawić się na arenie. Dokładnie drugiego lutego o godzinie drugiej dwa nad ranem. Gdy tak się nie stanie wszystkim członkom rodziny odcina się głowy. Nasze plemię jest okrutne. Następnego dnia uczestnicy się zabijają. Turniej trwa aż do chwili, w której zostaną tylko pięciu uczestników. Na wielkiej tablicy wypisane jest kto ile osób zabił. Jest to małe plemię, więc zazwyczaj jest co roku ledwie dziesięciu uczestników. Chciałam cię przed tym uratować oddając cię w ręce nieznajomego. 
Hitomi głośno przełknęła ślinę. Bała się na tyle bardzo, że nie miała zamiaru już kiedykolwiek wychodzić na dwór. Yukinari zauważyła to i dodała:
- Ale spokojnie! – uśmiechnęła się szeroko. – Ciebie nie szukają. 
Hitomi odetchnęła z ulgą. 
- Ale, po co... Skoro plemię jest małe... - Dziewczynce nie mogło przejść przez gardło pełne pytanie. Na szczęście Yukinari zrozumiała, co Hitomi miała na myśli.
- Cóż, chcą się pozbyć najsłabszych. - oświadczyła smutno Yukinari i spuściła głowę.
Hitomi nagle coś zrozumiała.
- T-to znaczy, że ty też... byłaś na arenie? - Hitomi wyobraziła sobie tę delikatną kobietę jako małą dziewczynkę mordującą inne koty z plemienia... Po ciele dziewczyny przeszedł dreszcz.
- Tak, i choć ja nikogo nie zabiłam, nigdy nie zapomnę tego widoku. To już na zawsze pozostanie tutaj - pokazała palcem swoją głowę.
- Jak udało ci się przeżyć? - spytała zaciekawiona Hitomi.
- Na początku turnieju wspięłam na drzewo i przeczekałam krwawe potyczki... Wszyscy o mnie zapomnieli popadając w wir walki na śmierć i życie.
Hitomi już nie odpowiedziała, nie wiedziała jak. Jak może pocieszyć kogoś, kto widział śmierć tylu osób, i to w tak młodym wieku? W jej oczach wezbrały się łzy. To takie szlachetne, że uratowała mnie przed tym, myślała. Nawet jeśli sama musi się teraz ukrywać... Zrobiła to dla mojego dobra...
Po buzi Hitomi skapnęła łza.
- Kocham cię, mamo - powiedziała i rzuciła się kobiecie w ramiona.

1 komentarz:

  1. Trochę smutna historia plemienia, ale fajnie że odnalazła swoją mame :) Teraz oby poszło z górki z wyborem gildii^^ Fajny rozdzialik i czekam z niecierpliwością na kolejny! Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń