niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 20: Wyzwanie

- Ale… - zaczął lekko niepewnie Aki. – Jest jedna rzecz, której nie rozumiem… - Yuki spojrzała na niego, dając mu znak, aby kontynuował. – Co z pogrzebem mistrza?
- Wczoraj – jedno słowo starczyło, aby zdenerwować Akiego. – Nie pamiętacie? – spróbowała go uspokoić. – Powiedziałam wa… - przerwała, przypomniawszy sobie, że jednak nie poinformowała ich o niczym. – Do omówienia mamy bardzo ważny temat – zaczęła rozmowę od nowa. Więc… zacznijmy od  sameeego początku. Cofnijmy się w czasie o jakieś dwadzieścia lat… opanowałam magię, dzięki której mogę zobaczyć co wydarzy się, na przykład, za dwa lata… - Yuki przerwała na chwilę, widząc zafascynowaną minę Akiego. Westchnęła, odwróciła wzrok i powiedziała: - Osiemnaście lat temu…
- Przejdź do konkretów, proszę – jęknęła Hitomi.
- Pamiętasz Yukinari? – dziewczynka pokiwała głową potwierdzająco. – I kojarzysz, jak opowiadała ci o turnieju? – kolejny raz pokiwała głową. – Więc… jakby to ująć… Weźmiesz w nim udział…
- J-jak to? – zapytała Hitomi ze łzami w oczach.
- Pozwól, że opiszę ci wszystko co widziałam…

Trzech mężczyzn stanęło przed drzwiami domu Yukinari. Jeden z nich wystrzelił z rąk łańcuchy zakończone hakiem, które trafiły w drzwi. Pociągnął do siebie łańcuch, i wyrwał drzwi z zawiasów. Yukinari, zwabiona hałasem, wybiegła z kuchni.
- Znów się spotykamy… - zarechotał pod nosem mężczyzna i wszedł do mieszkania.
Przerażona patrzyła na nich.
- Czego tutaj szukacie? – zapytała lekko roztrzęsionym głosem. – Po co tutaj przyszliście?! – dodała.
- Po co tutaj przyszliśmy? Zabawna historia, przyszliśmy tutaj, aby cię zabić – śmiał się drugi mężczyzna.
- No chyba, że… - dodał trzeci. – …powiesz nam wreszcie prawdę.
- Nie udawaj, że nie wiesz… - odpowiedział na milczenie kobiety pierwszy. – Gdzie ona jest? – spytał  naciskiem.
- N-nie wiem – odparła zgodnie z prawdą, a chłopak wbił jej hak w ramię.
- Mów.
- Przysięgam, mówię prawdę! Nie wiem! – wykrzyczała starając się ignorować ból.
Powoli wyciągnął hak, wciąż patrząc na twarz kobiety, na której wykrzywiał się grymas bólu. 

- No, a dalej nie pamiętam – zakończyła. – Ale wydaje mi się, że wydała cię do turnieju, a później i tak ją zabili. Coś w ten deseń. Więc teraz, aby tego uniknąć musimy ich zabić.
- Przygoda! – powiedział entuzjastycznie Aki.
- Nie uda nam się, nie uda nam się, NIE UDA NAM SIĘ! – wykrzyknęła Hitomi na skraju szaleństwa.
- Pff… pesymistka – prychnął z pogardą chłopiec. – Mamy Yuki, musi się udać! Poza tym jeśli byli z twojego plemienia pewnie mieli kocie uszka. Czy boisz się osoby z kocimi uszkami?
Hitomi spojrzała na niego morderczym wzrokiem, a jej powieka, tak samo jak prawe, kocie ucho, zaczęły drgać.
Yuki westchnęła i pokręciła z niedowierzaniem głową, biorąc głęboki wdech. Nie spodziewałam się, że są  A Ż  tacy głupi, pomyślała.
- A tak właściwie, to czemu przyszliśmy do lasu? – zapytała w końcu Hitomi, po krótkiej kłótni z kim.
- Bo  n i e n a w i d z ę  ludzi – odparła Yuki i chciała już pójść, gdy zatrzymał ją głos Akiego:
- Ej, możesz coś dla mnie sprawdzić?
Westchnęła i spojrzała na niego pytająco.
- No więc… kim będę w przyszłości?
Patrzyła na niego zdenerwowana, i jakby mówiła: „Nie mamy teraz czasu”.
- Ej, ale pomożesz nam ich załatwić? – zapytał Aki, podążając za Yuki.
- W ostateczności – mruknęła.
- W OSTATECZNOŚCI?! – krzyknął Aki. – DOPIERO GDY NAS ZABIJĄ POMOŻESZ?!
- Możliwe.
Hitomi jęknęła. Ona tylko żartuje, pomyślała, ale nie bardzo ją to przekonało. Szła coraz niepewniej. Im bliżej było wyjście, tym bardziej chciała się zatrzymać.
- Znów zgubiłeś Karasu – zauważyła Hitomi. – Musimy się zawrócić, i zacząć go szukać – dodała.
Aki odwrócił się do niej, pokręcił przecząco głową i dodał:
- Zostawiłem go w gildii, bo byłem pewien, że coś zepsuje. A teraz idziemy ich zabić, a Yuki nam  p o m a g a – dodał z naciskiem patrząc na kobietę, która odparła:
- Nie. Musicie się nauczyć samodzielnie działać.
- Och, no wieź! Musisz nam pomóc!
Yuki przewróciła oczami. Byli już poza lasem, i z każdym krokiem coraz widoczniejszy był dom Yukinari.
- Stop! Nie możemy tego zrobić – zatrzymała ich Hitomi, a pozostali spojrzeli na nią zdziwieni.
- Co? Dlaczego? – zapytała Yuki, ale zaraz potem zorientowała się o co chodzi: - No dobra, pomogę wam.
- Jej! – Hitomi klasnęła w ręce i poszła dalej, zostawiając za sobą innych.
Aki i Yuki wymienili się spojrzeniami, i po chwili dogonili ją. Już prawie doszli do drzwi Yukinari.
- Stop! – ponownie zatrzymała ich dziewczynka. – Nie możemy tego zrobić – powtórzyła.
- Co znowu? – westchnął Aki.
Rozejrzała się dookoła. Za nią stała wielka kamienica, obok niej dalsza część drogi, naprzeciwko – wejście do domu jej mamy, z drugiej strony obok Yuki i Aki; nic podejrzanego, i właśnie to ją niepokoiło.
- Nie uważacie, że to było za proste? Jak gdyby nigdy nic idziemy zabić jedne z najważniejszych osób w moim plemieniu. I  n i k t  nam w tym nie przeszkodził.
- Bo nikt o tym nie wiedział – odparła Yuki wzruszając ramionami.
- Pamiętaj, że koty mają  d o s k o n a ł y  słuch – odparła.
- Właśnie dlatego zaprowadziłam was… - zaczęła tłumaczyć, ale Aki nie pozwolił jej dokończyć:
-  Po prostu Hitomi nie chce wejść, bo się boi.
- Pff… - prychnęła. – Ja się boję? – zapytała ironicznie.
Podeszła bliżej, patrząc na Yuki i Akiego. Na ślepo próbowała znaleźć klamkę, jednak jej palce nawet nie dotknęły drzwi. W końcu spojrzała przed siebie – drzwi były wyrwane.
- Mówiłam, że ich nie będzie – wzruszyła ramionami Yuki, a chłopiec jej przytaknął.
Yuki weszła do środka i przeszła kawałek przed siebie, a zaraz po niej do środka lekko niepewnie wszedł Aki, a na samym końcu weszła Hitomi rozglądając się we wszystkie strony. Skręciła w prawo, tak jak zrobili to Yuki i Aki. Ujrzała Yuki, stojącą naprzeciw trzech mężczyzn.
- Chcesz z nami walczyć? – zaśmiał się jeden z nich, a chwilę później drugi, i trzeci także zaczęli się śmiać.
- Czyżbyś się bał? – odparła Yuki. – Jeśli nie, to walcz ze mną.
- Wyzwanie przyjęte – powiedział pierwszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz